Upamiętnienie tragedii smoleńskiej obchodzono dzisiaj odrębnie:
- w Kościele Garnizonowym w Warszawie, przy pomniku na Cmentarzu Powązkowskim i w miejscu katastrofy pod Smoleńskiem z szacunkiem do zmarłych, w nastroju należnej powagi z udziałem najwyższych władz państwowych. Podniośle,
- i pod Pałacem na Krakowskim Przedmieściu, w atmosferze politycznego wiecu z przemówieniami zawierające treści pomówień insynuujących zbrodniczy spisek na życie polskiego prezydenta i nawoływanie do walki politycznej bałamutnym „zło dobrem zwyciężaj” (?) i buńczucznym, wiecowym okrzykiem „zwyciężymy”, dalekim od powagi należnej zmarłym w katastrofie, a tak bezceremonialnie wykorzystywanym w walce politycznej.
Nie spełniło się więc moje życzenie z przedświątecznej soboty:
„ŻYCZĘ OMIJANIA TEMATÓW DRAŻLIWYCH,
NIECH ZOSTANĄ W TEN CZAS W POLITYCZNYM ULU,
JAKO PLASTRY PUSTE, …”
Nie zostały puste. Źli ludzie nie pozwolili. Plastry zapełniono jadem nienawiści, z braku charakteru zdolnego ich wynieść ponad polityczne wyrachowanie. Smutne!
Można to komentować długo i zasadnie, ale ograniczę się tylko do biblijnego ostrzeżenia:
KTO SIEJE WIATR TEN ZBIERA BURZĘ!
Zapamiętajcie to siewcy wiatru!