Państwowość polska doznała wizerunkowego uszczerbku z powodu blamażu Państwowej Komisji Wyborczej wywołanego prozaiczną niedrożnością elektronicznego mechanizmu techniki liczenia i komasacji głosów wyborczych.
Blamażem mediów jest także ich histeryczna reakcja współbrzmiąca z głosem opozycji parlamentarnej (PIS i SLD) sugerująca katastroficzny nieład praworządności i łamania standardów demokracji w Polsce.
Prof. Wiktor Osiatyński trafnie podsumował w TVN tę rolę mediów, jako sprawców szkodliwej i nieodpowiedzialnej atmosfery społecznej tak bezzasadnie defetystycznej wobec państwa.
Zachowanie mediów i opozycji parlamentarnej to ostry obraz ich ewidentnie złych intencji:
· opozycji, dla politycznych korzyści z nadzieją rychłego obalenia rządu,
· mediów, dla wizerunkowego populizmu „obrońców” demokracji, a faktycznie dla zyskownego wzrostu popytu w zbywalności tytułów.
Tymczasem - mimo skandalu - tak naprawdę mamy do czynienia z prozaiczną awarią elektronicznej (cyfrowej) techniki zbierania i sumowania głosów wyborczych, które przecież zdarzają się na całym świecie. Przetwarzanie tego przez opozycję w tworzywo walki politycznej ze świadomym wprowadzaniem w błąd prostych ludzi przeinaczaniem znaczenia tego zdarzenia z awarii logistyczno-technicznej w „apokalipsę” polityczną - nazywaną klęską demokracji, jest nadużyciem w stopniu najwyższym, a więc kwalifikującym te partie do zdecydowanego ostracyzmu obywatelskiego wobec nich.
Podsumowaniem notki niech będą słowa red. Wojciecha Czuchnowskiego (GW z 24 listopada):
„Straty po tych wyborach będą trudne do odrobienia. Kto je wygrał? Na razie przegrywa Polska. Politycy i media powinny z tego wyciągnąć wnioski”.
Od siebie dodam, wnioski powinni też wyciągnąć wyborcy!
Komentarze