TV pokazała rannego łosia po zderzeniu z samochodem, leżącego w lesie obok drogi. Leżał tam cztery doby skazany na powolną, okrutną śmierć w obecności leniwych, bezdusznych ludzi od burmistrza po leśnictwo. Tę smutną społeczną indolencję przełamał litościwy obywatel, który za własne pieniądze odtransportował zwierzę do schroniska.
Ludzie z oficjalnych urzędów i instytucji gminno państwowych jednomyślnie umywali ręce od sprawy znanym bełkotem: „braku pieniędzy”, „braku kompetencji”, „braku procedur”, itp.
Oto obraz ludzkich postaw wobec cierpiących zwierząt.
Takąż obojętność wykazali inni kompetentni ludzie z za murów uniwersyteckich innym ludziom tam wyzyskiwanym.
Tak sprawę relacjonuje Agnieszka Kublik i Grzegorz Sroczyński (GW z 26 listopada) :
„Na uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu przeniesiono sprzątaczki z etat do firmy zewnętrzne, czym pozbawiono je bezpieczeństwa zatrudnienia a na koniec ograbiono z wynagrodzeń (i tak skandalicznie niskich). Kiedy głosiły się pomoc do władz uczelni, usłyszały, „Przecież nie jesteście naszymi pracownikami”.
Podobne praktyki dziennikarze przytaczają z innych uniwersytetów. Tak postępują uczelnie uniwersyteckie - nośniki humanizmu i etyki międzyludzkiej. Można domniemywać, że pośród świadków konającego łosia byli absolwenci polskich uniwersytetów.
Bardzo wymownie to wszystko wygląda w kontekście retoryki wyborczej partii politycznych i kandydatów do samorządów terytorialnych głoszących z pełnym wyborczym patosem idee humanizmu i humanitaryzmu wobec ludzi i zwierząt a tak naprawdę będących w konflikcie z tymi ideałami.
Na przykładzie łosia i uniwersyteckich sprzątaczek dokładnie widać ów konflikt maskaradowo prezentowany w formie obłudy, kłamliwości postaw, bylejakości.
Gdy do tego dodać maskaradową wrzawę o „sfałszowanych wyborach” i niezdolności wielu wyborców do postawienia prawidłowo krzyżyka na karcie wyborczej to widzimy prawdziwy obraz upadku naszej kultury politycznej i kultury społecznego współżycia.
Jedynym pozytywnym punktem tej sytuacji jest obywatelski gest mieszkańca gminy, który bez oglądania się na innych po prostu, po ludzku i obywatelsku pomógł zwierzęciu.
Na tym przykładzie widać różnicę pomiędzy społecznością bierną, wyjałowioną z odpowiedzialności, a obywatelską z poczuciem takiej odpowiedzialności
Zwalczajmy więc bierność i wspierajmy obywatelskość!