Buńczuczna Rosja chwieje się gospodarczo skutkiem - między innymi - sankcji gospodarczych nałożonych przez Zachód.
To jest dowód, że bat ekonomiczny skutkuje. A skoro tak to można go także zastosować w polityce wewnętrznej zagrożonego polityczną destrukcją państwa. W takiej sytuacji jest obecnie Polska narażona nasilającą się destrukcyjną aktywnością opozycyjnego PIS-u. Jak pokazał sobotni marsz Kaczyńskiego PIS nie poskąpił na ten protest pieniędzy - pieniędzy, które otrzymuje od państwa, tego państwa, które zwalcza
Partia Kaczyńskiego jest wielkim beneficjentem subwencji państwowych (podobnie jak pozostałe partie w parlamencie), którymi płaci wszystkie swoje destrukcyjne operacje antypaństwowe. Gdyby tych milionów PIS nie miała rozmach destrukcyjny byłby malutki, albo wcale by go nie było.
Wniosek z tego jest prosty. Odcinając państwowe źródło finansowania partii byłoby równoznaczne z dotkliwymi sankcjami ekonomicznymi w tym także dla PIS zmuszającymi do oszczędzania. PIS niczym Rosja musiałby zacisnąć pasa i z braku pieniędzy ograniczyć (lub zaniechać) kosztowne antypaństwowe operacje.
Jak to zrobić? Po prostu uchwalić przez obecną koalicje rządzącą (większość parlamentarna) ustawę o likwidacji subwencji budżetowych dla partii politycznych obecnych w obu izbach parlamentu.
Zmartwieniem jest jednak, że koalicja rządząca nie wyczuwa zagrożenia, o którym mowa i nie jest należycie zdeterminowana do takiego ruchu, tym bardziej, że takie subwencje sama otrzymuje.
Taka lekkomyślna postawą mocno naraża państwo polskie na dalszy chaos polityczny, który niszczy stabilność państwowego porządku, głównej podstawy normalności funkcjonowania społeczeństwa.
A może oni myślą, że PIS żartuje?
