Małgorzata Kidawa-Błońska została następcą Radosława Sikorskiego na fotelu marszałka Sejmu. To znakomita wiadomość, bo to osoba ze wszech miar godna tego stanowiska.
Ukończyła studia socjologiczne na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Posiada, więc wiedzę przydatną w polityce dla dokonywanie ocen nastrojów i zachowań społeczeństwa rozedrganego emocjami wyborczymi, którym muszą sprostać decyzje polityczne władz kończących kadencję. Ma duże szanse na trafne ich odczytywanie, co jest wielce pomocne dla politycznych zachowań rządzących w ostatnich miesiącach władzy i dramatycznych wysiłkach na utrzymanie jej na kolejną kadencję.
Jej polityczny życiorys dowodzi, że politykę ma w genach po przodkach, wszak jest potomkinią aż dwóch polskich mężów stanu: prawnuczką Stanisława Wojciechowskiego prezydenta II RP (1922 - 1926) - wcześniej ministra spraw wewnętrznych i wnuczką premiera Stanisława Grabskiego dwukrotnego premiera w II RP, (13.01.1920 do 30 06.1923 i od 19.12.1923 do 13.11.1925.) a wcześniej ministra skarbu.
Nie ma, więc w polskiej polityce kogoś drugiego z tak znakomitymi referencjami politycznymi i kulturą polityczną jak obecna marszałek polskiego sejmu. Zaś jej kultura osobista dowodzi o wyniesionej z domu „kindersztubie”, której tak boleśnie zabrakło ministrom podsłuchanym w restauracji „Sowa & Przyjaciele”.
Myślę, że powinniśmy życzyć pani Marszałek samych sukcesów w tej krótkiej kadencji na pozycji drugiej osoby w państwie, która być może właśnie dlatego okaże się jej najlepszym politycznych okresem w jej parlamentarnym życiorysie.
Powodzenia!
Komentarze