folt37 folt37
123
BLOG

Liberalizm nie jedno ma imię!

folt37 folt37 Polityka Obserwuj notkę 2

Krytycy mojego konserwatyzmu obyczajowego dopytują skąd we mnie pokłady liberalizmu skoro rozwarstwiam go na zagadnienia gospodarcze i obyczajowe. Spotykam się z zarzutem, że dopasowuję go do swoich poglądów, bo przecież liberalizm jest jeden, obejmujący pełną wolność, w której zawarta jest ona cała (ta wolność), czyli gospodarcza i obyczajowa.

No cóż, nie wypada zaprzeczać. Rzeczywiście ideę liberalizmu dopasowuję do moich poglądów, które ugruntowały się we mnie w czasie mojego długiego życia, którego doświadczenie pokazało, że wolność nie jest pojęciem ścisłym, a jej rozumienie zależne jest od wielu czynników cywilizacyjnych, kulturowych czy religijnych.

Tak więc spośród 7-miu fundamentów liberalizmu (liberte.pl/7-idei-7-fundamentow-liberalizmu//) każdy może stosować te, które nie rujnują jego własnego poczucie wolności i zrezygnować z tych, które - w imię wolności - poświęcają harmonię kulturową wspólnoty na rzecz wolnościowego egoizmu jednostki.

Wymienię te fundamenty dla zilustrowania mojego punktu widzenia:

1.Idea wolności, 2. Idea indywidualizmu, 3. Idea państwa prawa, 4. Idea równości, 5. Idea społeczeństwa, 6. Idea wolnego rynku, 7. Idea zmiany społecznej.

Fundamenty powyższe (reguły) są zaszeregowane w skali priorytetów a nie dogmatów, co uprawnia do wielu wykładni uzasadniających ich liberalną interpretację. W sposób jaskrawy odróżniają one każdy typ liberalizmu od ideologii obcych, tak konserwatywnych, jak i socjaldemokratycznych, nawet jeśli w szczegółowych problemach życia politycznego częstsze są raczej sojusze przekraczające granice liberalnego świata.

(liberte.pl/7-idei-7-fundamentow-liberalizmu//

Moją przewodnią ideą liberalną jest gospodarka, na której wolność robią zawsze zamach wszystkie rządzące partie polityczne. Obserwuję  to przez całe moje życie. Powodem tych rządowych patologii jest systemowe psucie demokracji przez populistyczne przekupywanie niektórych klas społecznych z grupy pracobiorców, którym wszystkie kolejne rządy RP fundowały i nadal fundują nienależne dochody przez dopłacanie z budżetu państwa do ich niezadowalających zarobków.

Nielogiczność takich „prezentów” polega na tym, że niskie zarobki są ekwiwalentne do wartości pracy osób nisko zarabiających, a skoro tak, to ich wkład do PKB jest także mniej efektywny. Państwo dopłacając do owej nieefektywności utrwala ją przez hamowanie inicjatyw osobowych mało zarabiających, których zwalnia z wysiłku na rzecz podniesienia efektywności pracy. To jest owa patologiczna przyczyna tych katastrofalnych deficytów budżetowych państwa, które wbrew logice gospodarności rządzący powiększają z roku na rok konserwując niską efektywność gospodarczą.

Moim zdaniem tej zgubnej rozrzutności przeciwstawić się może tylko wolny rynek, czyli gospodarka liberalna wyzuta z własności  państwowej, kierująca się ekonomią efektywności dochodowej i zysku do czego zupełnie nie zdolna jest gospodarka uspołeczniona, w której liczą się głównie efekty polityczne (patrz spółki Skarbu Państwa).

Największym zagrożeniem dla liberalnego indywidualizmu jest skłonność władz politycznych do poświęcania interesów jednostek na ołtarzu celów ogólnych, rozmaicie definiowanego „dobra wspólnego”, „woli ludu” czy „sprawiedliwości społecznej”. Szczególnie logika systemu demokratycznego, w którym uzyskanie poparcia szerokich grup społecznych i większości społeczeństwa jest warunkiem utrzymania władzy, powoduje stawianie grupowego interesu większości ponad potrzebami rozwoju indywidualnego jednostek.

(liberte.pl/7-idei-7-fundamentow-liberalizmu//)

Państwo należy więc sprowadzić do roli roztropnego zarządzającego budżetem zbudowanym na rzeczywistych dochodach bez nadmiernego zadłużania i bez nadmiernego fiskalizmu kalkulując wydatki nie według populizmu społecznych potrzeb (które rosną) lecz potrzeb bezpieczeństwa państwa i obywateli. Bezpieczeństwa a nie łatwego życia.

Takie państwo jest państwem obywatelskim, w którym dominuje samorządność a nie etatyzm państwowy.

Co do liberalizmu obyczajowego jego piewcy sytuują się w 4 regule - liberalnej idei wolności, która stanowi, że zagwarantowana musi być równość wobec prawa, także w rozumieniu równego prawa do wolności poszczególnych jednostek. Oznacza to zagwarantowanie im równego statusu, jako ludziom, przyjęcie koncepcji, że nie ma ludzi lepszych i gorszych.

Zwolennicy rewolucji obyczajowej (seksualnej) - reprezentowanej głównie przez feminizm i ruch LGBT - pod tę tezę liberalizmu podciągają wolne związki partnerskie z homoseksualizmem na czele. Dowodzą oni, że: zagwarantowanie im równego statusu, jako ludziom i przyjęcie koncepcji, że nie ma ludzi lepszych i gorszychdaje podstawę do zrównania takich związków z małżeństwami, co w ocenie wielu liberałów jest mocno kontrowersyjne, bo rozchwiewa stabilność obecnego statusu państwa prawnego demokratycznie stanowiącego obecnie obowiązujące prawo małżeńskie i rodzinne popierane miażdżącą większością narodu akceptującego kulturę chrześcijańską i obyczaje z niej wynikające.

Rewizja tej kultury przez legalizację związków homoseksualnych naruszałoby harmonię kulturową wspólnoty na rzecz wolnościowego egoizmu jednostek. W imię tej nadrzędnej wartości nie wydaje się zasadnym realizować postulaty dot.  małżeństw homoseksualnych inicjowane egoizmem upodobań seksualnych ludzi, których nikt w Polsce z tego powodu ich nie prześladuje. Gdyby takie prześladowanie miało miejsce było by to dowodem braku tolerancji godzącej w ich osobistą wolność wywodzą się z przekonania, że nie ma ludzi lepszych i gorszych.

Dowodem tej liberalnej tolerancji w Polsce jest zupełna jawność preferencji seksualnych wielu publicznych postaci życia społecznego, którzy często wręcz się z tym obnoszą (patrz prezydent Słupska /gej/ i sołtyska ze wsi Grzebienisko /lesbijka/ ).

Liberalizm ma więc różne oblicza, a demokracja nadaje im różne znaczenia sytuowane w poglądach ludzi a nie w doktrynach prezentowanych li tylko przez zainteresowane środowiska polityczne.

Problem rządzących pochodzi w tej materii z chwiejności ich postaw koniunkturalnie dopasowywanych pod aktualne „zapotrzebowanie społeczne”.

Stąd taka mnogość zmian reguł politycznych stosunków w państwie  następująca każdorazowo przy zmianie ekipy rządzącej.

Nawiązując do moich  wcześniejszych notek o „Nowoczesnej”  podoba mi się  liberalny stosunek tej partii do gospodarki, a drażni postawa do liberalizmu obyczajowego!

Mam więc dylemat: jak pogodzić te liberalne sprzeczności w podejmowaniu decyzji w najbliższych wyborach?  Jeszcze nie wiem. Nie wiem nawet kiedy takie wybory się odbędą.

Jest więc czas na refleksje!

folt37
O mnie folt37

Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka