GRUPA WYSZEHRADZKA
GRUPA WYSZEHRADZKA
folt37 folt37
815
BLOG

Czy PiS nie rozumie globalnych uwarunkowań polityki zagranicznej?

folt37 folt37 Polityka Obserwuj notkę 32

Obszerna lista globalnych problemów politycznych ciągle się wydłuża od zagrożeń terrorystycznych, niepokojów wojennych Bliskiego Wschodu, aneksji Krymu i wojny hybrydowej na obszarze ukraińskich obwodów donieckiego i ługańskiego, wzrost europejskich nastrojów nacjonalistyczno/rasistowskich oraz separatyzmów narodowych.

Na tle tych problemów polska polityka zagraniczna wyraźnie się pogubiła przyjaznymi postawami wobec ruchów narodowo separatystycznych zastępowaniem dotychczasowych polskich postaw integracyjnych.

Pierwszym punktem tej sympatii PiS jest wzorowanie naszej polityki zagranicznej na praktyce Orbanowskich Węgier wypierających Polskę z pozycji lidera Grupy Wyszehradzkiej, o której na portalu „forsal.pl” piszą, że coraz aktywniej działa poza Europą. 

A tak scharakteryzował polityczne postawy Orbana Michał Kokot na podstawie spotkania dziennikarzy grupy Wyszehradzkiej  z premierem Węgier taką ironiczną frazą:

„Widzicie, do czego doprowadziła naiwna polityka Brukseli. Otworzyli granice, sprowadzili terrorystów, teraz nam grożą karami za nieprzyjmowanie uchodźców. Nakazują, z kim mamy mieszkać, za nic mają nasze narodowe wartości - w takim tonie przebiegały spotkania z urzędnikami wysokiej rangi”.

Artykuł Michała Kokota logicznie wypunktowuje nacjonalistyczną politykę Orbana zauważając jego sprytne sięganie po pozycję lidera Grupy w miejsce wypychania z niej Polski. Tak to postrzega autor:

  • „Węgrzy chcieli pokazać, kto przejął przywództwo Grupy Wyszehradzkiej. Nie Czechy, które jej dziś przewodniczą, ani Polska, kraj czterokrotnie większy od Węgier, która prezydencję obejmie. Bo po kilku miesiącach rządów PiS nie nadajemy polityce zagranicznej nowego biegu, lecz jedynie naśladujemy Budapeszt. I Węgrzy dobrze o tym wiedzą”.
  • „ Węgrzy to partner nieprzewidywalny.  - Jesteśmy w stanie nawiązać współpracę z każdym państwem w ramach obowiązującego prawa. Poparliśmy sankcje wobec Rosji, ale nie zamykamy się na współpracę z nią. Wy tego nie rozumiecie, bo jesteście dużym krajem. My jako mały kraj jesteśmy zdani na innych i nie chcemy stawać po żadnej ze stron - mówił do polskich dziennikarzy Levente Magyar, sekretarz stanu w MSZ. Zapewniał przy tym dyplomatycznie, że państwa Grupy Wyszehradzkiej to "bliski sojusznik Węgier".
  • „Węgrzy nieraz deklarowali chęć uniezależnienia Europy od energii z Rosji. Równocześnie jednak za 10 mld euro rozbudowują elektrownię atomową w Paks dzięki rosyjskiemu kredytowi. Rosjanie, którzy uczestniczą w budowie, zagwarantowali sobie dziesięcioletni monopol na dostawę paliwa do tamtejszych reaktorów. A więc przez te dziesięć lat Rosja będzie całkowicie kontrolować jedną trzecią energii potrzebnej Węgrom”.
  • „Węgrzy stworzyli półoligarchiczne państwo z własną polityką zagraniczną, nie oglądając się na partnerów z UE. Polska w tym "układaniu węgierskich spraw" odgrywa rolę instrumentalną”.

A taką pointą autor kończy owe rozważania:

„My ich imitujemy, a oni nas kiwają. Budapeszt traktuje Warszawę instrumentalnie”.

(http://wyborcza.pl/1,75968,20071444,my-ich-imitujemy-a-oni-nas-kiwaja-budapeszt-traktuje-warszawe.html#ixzz48jhUZZUu)

W PE obecna polityka Polski cieszy się wsparciem eurosceptycznych frakcji zrzeszających ruchy nacjonalistyczno-szowinistyczne jak na przykład  francuski Front Narodowy - Marine Le Pen wspieranej przez Putina czy Brytyjskiej Partii Narodowej Williama Bronsa.

Wspomnieć należy, że nacjonalistyczne frakcje w PE publicznie wyrażają nadzieję i zadowolenie, że nowym prezydentem USA zostanie faszyzujący miliarder Donald Tramp wielbiciel Putina

Na pytanie:  co Trump oznacza dla Europy, Polski i świata odpowiada Timothy Synder:

„Tradycyjny stosunek Ameryki do świata wyrażała tylko Hillary Clinton, która mówiła o naszych interesach w świecie, sojusznikach, NATO itd. Wśród Republikanów tylko Kasich mówił, że jest problem Rosji i Putina. Trump opowiada, jak bardzo fajny jest reżim Putina i jego Rosja. I że trzeba się do niej przytulić. Że NATO jest przestarzałe. Po co nam sojusze w Europie czy w Azji?
Jego skłonność do Rosji jest całkiem wyraźna. Najbliższymi współpracownikami i doradcami w polityce zagranicznej są Carter Page, lobbysta Gazpromu, oraz Paul Manafort, były doradca ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza. Jest jasne dla wszystkich, że Manafort pracuje jednocześnie dla Trumpa i dla Kremla.
Dla Polski zwycięstwo Donalda Trumpa to katastrofa. Nie można uważać, jak często dotąd w Polsce uważano, że prezydent republikański to zawsze mąż stanu dbający o interesy globalne USA i Europę. Trump to nie jest żaden republikański mąż stanu. Nie można po nim oczekiwać niczego takiego jak po Bushach czy Reaganie.
Dla reszty Europy, w dłuższej perspektywie, to też będzie katastrofa, ale dla Ukrainy czy Polski od razu.Bo można sobie wyobrazić drugą Unię Europejską, mniejszą, zachodnią i środkową, ale dla krajów wschodnich, które z niej wypadną, to będzie klęska. Dla Polski i dla takich krajów jak republiki bałtyckie NATO jest o wiele ważniejsze niż dla krajów zachodnich.
Zadaniem Europejczyków, włącznie z Polakami, którzy chcą, żeby NATO dalej istniało, jest przekonanie do tego Amerykanów. Bo naturalna skłonność amerykańskiej klasy politycznej do Europy już przeminęła. Teraz potrzebne są argumenty. Ale jeżeli Trump wygra, to nawet najlepsze argumenty nie wystarczą”.

(http://wyborcza.pl/magazyn/1,152470,20071536,timothy-snyder-sami-nie-rozumiecie-co-tracicie-czlowiek-roku.html)

Jeżeli w polityce zagranicznej PiS „podpiera się” nacjonalistycznymi ruchami politycznymi demonstrując jednocześnie zatroskanie o większe zaangażowanie NATO w obronność Polski przed zagrożeniem rosyjskim, to po ewentualnym prezydenckim zwycięstwie Trampa  Ameryka (na którą liczy obecny rząd PiS) najprawdopodobniej zmieni politykę wojskową przez ustępstwa wobec Rosji Putina ograniczeniem swojej aktywności w NATO, co zagraża choćby budowie tarczy antyrakietowej w Radzikowie. Wahnięcie takie pamiętamy przecież po słynnym rosyjskim resecie Obamy, co natychmiast wtedy zaowocowało zatrzymaniem planu budowy owej tarczy.

Jak więc należy rozumieć ową ekwilibrystykę polskiej polityki głównie w kontekście spraw zagranicznych, skoro demonstruje ona (ta polityka) tak sprzeczne ze sobą zachowania  sprzyjające wszelkim nacjonalizmom przychylnym Putinowi i jednoczesnym oczekiwaniem wzmocnienia militarnej potęgi obronnej NATO zagrożonej owymi nacjonalizmami.

Czy PiS przypadkiem nie przestał dostrzegać tych sprzeczności w swojej polityce, jako takiej?  Odnoszę wrażenie, że przestał!

folt37
O mnie folt37

Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka