folt37 folt37
924
BLOG

Kto odrodzi Kościół Katolicki w Polsce?

folt37 folt37 Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 84

ŚDM za nami. Rozdwojony polski katolicyzm został z naukami papieża Franciszka czego echem jest także dwojakość odczytywania Jego nauk.

Jaki zatem jest ów polski rozdwojony katolicyzm?

Pierwszy jest reprezentowany określeniem Polak/Katolik lukrowany narodowym patriotyzmem ściśle związanym z KK. Pozytyw tego poglądu to polityczna waga Chrztu Polski z powstaniem jednolitego państwa spojonego ideą jednej wiary zastępującej rozdrobnienia plemienne z pogańską różnorodnością wiar i wyznań konfliktogennych odmiennością interesów plemiennych.

Drugi to katolicyzm oparty na naśladowaniu Chrystusa uniwersalnością religii niosącej ideę miłości bliźniego bez rozróżnień plemiennych, ras, nacji, itp. „inności” w imię powszechnej zgody niwelującej owe granice odrębności - źródło wrogich konfliktów i dążeń do dominacji jednych nad drugimi.

Katolicyzm pierwszy - plemienny - to nadmierne dzisiaj przywiązywanie wagi do historycznej przeszłości idealizowanej kartami jasnymi i pomijaniem kart ciemnych. Taka optyka wspólnoty religijno-państwowej zostaje przez jej wyznawców wprowadzona do politycznej praktyki jako doktryna rządzenia państwem

Katolicyzm drugi to uznawanie pluralistycznej różnorodności wyznań, kultur, ras, narodowości wzajemnie przyjaznych uniwersalną ideą dobra, tolerancji i wzajemnego szacunku (miłości) do drugiego człowieka, jako głównego podmiotu bożej troski.

Wspomniane rozdwojenie polskiego katolicyzmu (w pewnym uproszczeniu) odzwierciedla obecne podziały polityczne Polaków przebiegające dokładnie według tej samej linii dzielącej katolików.

Jasny tego kontrast przedstawiają środowiska z otoczenia Radia Maryja (katolicyzm pierwszy) i otoczenia Tygodnika Powszechnego (katolicyzm drugi).

Ten pierwszy jest zdecydowanie „ludyczny”, pro socjalny, któremu sprzyja część Episkopatu i obecny prawicowo-katolicki obóz rządzący.

Ten drugi zaś konsoliduje środowiska otwarte na pluralizm światopoglądowy, gospodarkę wolnorynkową i świeckość państwa.

Papież Franciszek swoje nauki lokował neutralnie między owymi polskimi nurtami katolicyzmu akcentując to takim mądrym dictum:

„Niech Matka, mężna u stóp krzyża i wytrwała w modlitwie z uczniami w oczekiwaniu na Ducha Świętego, zaszczepi pragnienie wyjścia ponad krzywdy i rany przeszłości i stworzenia komunii ze wszystkimi, nigdy nie ulegając pokusie izolowania się i narzucania swej woli”.

Mądrość tych słów powinna być odebrana  jako aluzja do religijno - politycznej sytuacji w Polsce

Do młodzieży Ojciec Święty Franciszek mówił językiem dobroci Chrystusa, bez euforii dogmatów religijnych, ale za to błyszczących dosłownością przykładów z życia ludzi borykających się na co dzień z jego prozą, które należy tak przeżyć żeby zasłużyć na zbawienie.

Górnolotność homilijnych retoryk tak powszechnych w polskich kościołach Papież zastąpił prostym językiem opisującym sytuacje życiowe takim na przykład żartobliwym obrazem sporów małżeńskich nazwanych „fruwającymi talerzami”.

A tak nakreślił ewangeliczną zasadę radości życia:                           

 „Także, jako Kościół jesteśmy powołani, by (...) słuchać, angażować się i stawać się bliskimi, dzieląc radości i trudy ludzi, aby Ewangelia była postrzegana bardziej konsekwentnie i przynosiła większe owoce: przez pozytywne promieniowanie, poprzez przejrzystość życia”.

Zaś polityków ostrzegał na Jasnej Górze przed pokusami władzy jako celu samego w sobie słowami:

„Pragnienie władzy, wielkości i sławy jest rzeczą tragicznie ludzką i wielką pokusą, która stara się wkraść wszędzie. Dawać siebie innym, pozostając w małości - to subtelnie boskie”.

Publicystyka po ŚDM, choć wyważenie, ale jednak różnicuje akcenty podług poglądów i postaw przebiegających wzdłuż wspomnianej wyżej linii podziałów religijno - politycznych.

Nie jest intencją tej notki analizowanie owych katolickich postaw różnych stron wspomnianego podziału religijno - politycznego w Polsce, lecz tylko jego uzmysłowienie dla refleksji na rzecz szukania płaszczyzn porozumienia w duchu drogi do bliskości, co tak sformułował  biskup Grzegorz Ryś (TP Nr 32):

„Vicinanza, czyli bliskość – słowo, które być może najczęściej padało w przemówieniach Franciszka w trakcie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Słowo-wezwanie.

Było najważniejszym jego słowem w odpowiedzi na pierwsze z postawionych mu przez polskich biskupów pytań: o sposób bycia w świecie, który odchodzi od Ewangelii. Było też słowem-kluczem, którym papież otwarł Ewangelię mszy posłania – Ewangelię o Zacheuszu, a lepiej powiedzieć: o Jezusie „przechodzącym” przez Jerycho. Właśnie tak: przechodzącym, nie „nauczającym”, nie „działającym cuda” – przechodzącym, czyli bliskim na bardzo prosty i pokorny sposób.                              

W przemówieniu do biskupów Franciszek związał z tym słowem drugie: toccare – dotknąć. Chodzi o bliskość, która pozwala na to, by dotknąć drugiego – wtedy bliskość staje się obecnością, czułością, gestem, zaangażowaniem”.

(https://www.tygodnikpowszechny.pl/bliskosc-34922)

Czy jesteśmy zdolni - jako wspólnota Kościoła Powszechnego - do gestów w kierunku zbliżenia?

Jeden taki gest zademonstrowali ks. Adam Boniecki i Tomasz Terlikowski - o mocno zróżnicowanych poglądach z obszaru tych różniących się stron polskiego katolicyzmu - zrobieniem wspólnej fotografii. Tak to skomentował ks. Boniecki:

„Docierają do mnie pytania, czy wspólna fotografia Tomasza Terlikowskiego ze mną  (…) to fotomontaż. Odpowiadam jest autentyczna. Niektórzy internauci ostrzegają mnie przed naiwnością i namawiają, bym nie wierzył w wygłoszone przy okazji tego spotkanie  przeprosiny pana Tomasza za wszystkie te przypadki kiedy mnie „łomotał”. Autorom gratuluję zrozumienia papieża Franciszka. Te (na szczęście nieliczne) głosy niepokoją - czyżby z jego nauczania pozostało w nas tak niewiele?”

Obawy ks. Adama są zasadne choćby w kontekście książki Bronisława Wildsteina „Cienie moich czasów”, z której wycieka strumień wrogości do katolików związanych z TP tak ujętej w recenzji Janusza Andermana:

„Nie sposób wymienić wszystkich burzycieli ojczyzny naszej, o których ze słusznym obrzydzeniem pisze autor. Czasem działali podstępnie w grupach jak "katolicy otwarci", zwłaszcza z kręgów "Tygodnika Powszechnego", którym chodziło o to, "aby wypchnąć z Kościoła szerokie rzesze wiernych". Gdyby im się te szatańskie plany powiodły, "nie musieliby już ocierać się o przedstawicieli gatunku, z którym przecież nie mogli mieć wiele wspólnego”.

http://wyborcza.pl/1,75968,20500762,siecien-felieton-andermana-z-cyklu-a-poza-tym.html

Papież wyjechał, myśmy zostali. Zostawił nam wskazówki o tym, że nie warto być drobiazgowym we wzajemnych niechęciach i urazach, bo jeżeli chcemy dobra Kościoła i dobra ojczyzny to potrzebne są gesty Terlikowskiego i Bonieckiego. Postawa Wildsteina zaś powinna być odłożona na najwyższe pułki w najmniej odwiedzanych salach bibliotecznych gdzie z czasem powinna być zapomniana!

Wtedy refleksje ks. biskupa Grzegorza Rysia o papieskim Vicinanza (bliskość)znajdą grunt do ogólnonarodowego pojednania Polaków.

Czy Kościół w Polsce podejmie to wyzwanie? Wszystkim nam powinno zależeć żeby to się udało!

Przecież to nasze sprawy!

folt37
O mnie folt37

Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo