folt37 folt37
746
BLOG

Reprywatyzacja w rękach PiS

folt37 folt37 Reprywatyzacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

Zamieszanie wokół skandalu reprywatyzacyjnego w Warszawie jest politycznie bardzo niewygodne wszystkim partiom w Polsce. Przecież wszystkie miały swoje „pięć minut” bycia u steru państwa i mogły zrobić to, o czym teraz mówią, czyli uregulować kwestię zwrotu zrabowanego przez komunistów majątku obywatelom Polski

Jedyną partią, która w przeszłości nie sprawowała władzy przez pełną kadencję była PiS, która teraz wróciła i ma szansę naprawić to zaniedbanie.

Uważny obserwator życia publicznego w Polsce widzi wyraźną niechęć politycznych elit do rozwiązania tego problemu. Przeszkodą są pieniądze, a właściwie ich ciągły niedobór w zaspokajaniu społecznych roszczeń socjalnych, ważnego w swojej masie elektoratu wyborczego, którego pozyskanie jest możliwe tylko obietnicami spełnienia tych roszczeń.

Zaś grono poszkodowanych Polaków (obywateli polskich) skrzywdzonych   przez komunistów pozbawieniem własności jest na tyle mała, że nie stanowi zainteresowania partii politycznych w zabieganiu o ich głosy.

Ponieważ wspólną wszystkim partiom politycznym jest idea fixe populizmu, nie mogą one porzucić obietnic socjalnych licznej masie wyborców w imię naprawienia krzywd mniej licznej zbiorowości byłych właścicieli zrabowanego majątku za pomocą którego komuniści demagogicznie wmówili „ludowi”, że jest to akt sprawiedliwości społecznej na rzecz poprawienia ich bytu kosztem bogatych krzywdzicieli (np. kamieniczników) ludu.

Na dowód tych obietnic natychmiast po wyrzuceniu właścicieli kamienic czynszowych komuniści powołali w ich miejsce państwowe zarządy i ustanowili symboliczne czynsze za użytkowanie już upaństwowionych mieszkań ku wielkiemu zadowoleniu ich lokatorów.   

Tak więc lokatorzy upaństwowionych kamienic stali się bezpośrednimi beneficjentami owego upaństwowienia.

Ten lokatorski przywilej opłaciło PRL ogromnym kosztem zupełnej dewastacji miejskich substancji mieszkaniowych, których ruinę cały czas naprawiamy w III RP.

Identyczne zjawisko miało miejsce w upaństwowionych majątkach ziemskich, które nazwano Państwowymi Gospodarstwami Rolnymi (PGR)  doprowadzonymi (poza nielicznymi wyjątkami) do stanu upadłości przez pełną utratę rentowności ekonomicznej.

Wyjście z tego społeczno-gospodarczego impasu stanowiło przywrócenie własności prywatnej (czyli imiennego właściciela w miejsce anonimowego państwa) i ustanowienie relacji ekonomicznych dotyczących form i kosztów użytkowania. To wymusiło właściwą ekonomicznie współzależność cen dóbr i kosztów ich eksploatacji z opłatami ponoszonymi przez użytkowników owych dóbr.  

Ten krótki rys uwarunkowań gospodarczych, jako skutek kosztów generujących wydatki i źródeł ich pokrywania stanowi konflikt społeczny pomiędzy właścicielami świadczonych usług społecznych a kupującymi je konsumentami zobowiązanymi płacić za te usługi cenę pokrywającą koszty utrzymania masy majątkowej i amortyzacji środka trwałego.

Z tymi problemami boryka się państwo, które musi godzić sprzeczność interesów twardych praw rynkowych, jedynego gwaranta reguł rentowności gospodarczej - filaru ładu ekonomicznego państwa - i stabilizatora wzajemnego oddziaływania gospodarki i społeczną partycypacją w ich korzyściach.

Z natury rzeczy najbardziej popularną społecznie jest partycypacja ludzi w gospodarczych pożytkach a bardzo niepopularną partycypacja w kosztach uzyskania owych pożytków.

Ponieważ we współczesnych strategiach politycznych dominuje populizm, politycy na wszelkie sposoby kamuflują obraz prawdziwych kosztowych faktów utrzymania państwa szukaniem nowych źródeł dochodów i wydatków budżetu dla zapewnienia wydatków socjalnych politycznego zakładnika obietnic wyborczych.

Reprywatyzacja jest kosztowna, co wymagałoby utworzenia w budżecie państwa funduszu reprywatyzacyjnego, jako źródła systematycznych spłat poszkodowanych obywateli za ustalony ustawą odsetek wartości zrabowanego im przez PRL majątku. To byłby wieloletni proces stałej składowej budżetu państwa.

Przeczytałem gdzieś, że gdyby rocznie Państwo zasilało budżet kwotą 20mld. zł. to przez 10 lat nastąpiłoby zaspokojenie roszczeń reprywatyzacyjnych. Ten szacunek podano dla wykazania możliwości takiego rozwiązania. Przecież rząd zaplanował w ramach możliwości budżetowych coroczny wydatek 22 mld. zł. na program „rodzina 500+” z zapewnieniem pełnej możliwości budżetowych.  Czyli możliwości są (dowodem czego jest dokonany zwrot mienia Kościołowi) lecz nie ma woli politycznej.

Nie ma więc nadziei, że tym razem PiS rozwiąże problem reprywatyzacji. Znowu w budżecie zabraknie pieniędzy, które będą wydane na realizację wydatków socjalnych obiecanych przez PiS w kompanii wyborczej.

Koło historii reprywatyzacyjnej zatoczyło kolejny obrót do miejsca startu.

Nie jest to na pewno sprawiedliwe koło!

folt37
O mnie folt37

Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka