folt37 folt37
359
BLOG

Absolutna władza polityków to koniec wolności

folt37 folt37 Polityka Obserwuj notkę 22

Jest wysoce znamiennym, kiedy politycy obozu rządzącego głośno i bez żenady perorują, że ludzi bardziej interesuje program 500 plus niż Trybunał Konstytucyjny, co sugeruje, że mają oni (politycy) nieczyste intencje wobec stróża konstytucyjnego porządku, bo bez takich intencji władza powinna podkreślać wagę konstytucyjnej praworządności w państwie a nie ją lekceważyć.

W gadaniu, że większe zainteresowanie wzbudza program 500 plus niż TK jest dużo racji, ale głoszenie tego przez polityków obozu rządzącego akurat, kiedy to oni ten Trybunał dezawuują - jako przeszkodę w realizowaniu modernizacji ustroju państwa - jest niepokojące.

Po objęciu władzy PiS z furią przystąpił do rewizji ustroju wymiaru sprawiedliwości likwidacją niezależności prokuratury i ustanowienie nadzoru sądownictwa przez ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego.

Taką politykę „przypieczętował” prezydent z PiS kuriozalnym ułaskawieniem Mariusza Kamińskiego przed jego prawomocnym skazaniem (zarzut dotyczył pozaprawnych czynności w aferze gruntowej przeciwko Andrzejowi Lepperowi) argumentując to uwolnieniem sądu od dylematu wyrokowania o tej winie bądź jej braku.

Inny przypadek oskarżenia Mariusza Kamińskiego - także z zarzutem pozaprawnych działań przeciwko Jolancie Kwaśniewskiej - umorzyła prokuratura w trybie tak zreferowanym przez Wojciecha Czuchnowskiego (GW z 26 września):

„Prokuratura orzekła, że Mariusz Kamiński jako szaf CBA nie złamał prawa, prowadząc operację „Krystyna” przeciwko żonie prezydenta Kwaśniewskiego - wydanie decyzji w tej sprawie trwało…jeden dzień”.

To „ułaskawienie” i to „umorzenie” dotyczą b. szefa CBA z czasu pierwszego rządu PiS (2005-2007) a ministrem sprawiedliwości jest dzisiaj Zbigniew Ziobro, który był też takim ministrem w tamtym rządzie i stawiano mu podobne zarzuty jak Kamińskiemu z wnioskiem (w poprzednim sejmie) o postawienie przed Trybunałem Stanu (nie przegłosowanym z powodu braku frekwencji posłów PO), to nie jest sprawą klarowną obecny zapał PiS w ograniczaniu władzy sądowniczej przez władzę wykonawczą.

W tej sytuacji łatwo doszukać się związku w aktualnym sprawowaniu władzy wykonawczej z ewentualną odpowiedzialnością konstytucyjną po jej ustaniu i przeciwdziałaniu temu niebezpieczeństwu taką modyfikacją ustaw, żeby aktualne czyny władzy były zgodne a tworzonymi przez nią obecnie przepisami.

Przepisy owe umacniające władzę wykonawczą a osłabiające sadowniczą mogą oznaczać intencję daleko idących interwencji rządu w prawa wolności obywateli i ich demokratyczny wpływ na inicjatywy ustrojowe obozu władzy.

Filarem demokratycznej praworządności w państwie są sądy, trzecia władza z konstytucyjnym obowiązkiem „pilnowania” dwóch pozostałych (ustawodawczej i wykonawczej) przed zakusami politycznych, poza konstytucyjnych dyktatów, co ma obecnie miejsce czynionymi przez obóz rządzący próbami podporządkowania sobie TK i sądownictwa w ogóle, tak donośnie oprotestowane przez Nadzwyczajny Kongres Sędziów Polskich z 3 września 2016 r.

Rządzących nie wolno wyposażać w nadmiar władzy choćby było jej to potrzebne do najbardziej „zbożnych” celów, bo władza najczęściej demoralizuje się nieuzasadnioną pewnością siebie co do swojej nieomylności, a w takim stanie pewności siebie łatwo o pokusę sięgania po owe daleko idące uprawnienia i wykorzystanie ich wbrew intencjom podawanym przy ich nadawaniu.  

Na przykład nadzwyczajne rygory wprowadzone przepisami antyterrorystycznymi łatwo wykorzystać do tłumienia protestów antyrządowych, które przecież zawsze drażnią rządzących.

Nie wolno więc pozwolić władzy na przekraczanie ram konstytucyjnych uprawnień do rządzenia państwem żeby nie dawać możliwości ograniczania obywatelom wolności demokratycznych, wolności, które zawsze są dla władzy pewnym utrudnieniem i przeszkodą w modernizowaniu państwa ku wygodzie rządzącym.

Ograniczanie wygód ma zawsze na celu „przyciągania cugli” zapędom rządzących przekraczającym legalne normy w imię osiągnięcia efektów, przyświecających władzy. Im bardziej władza denerwuje się społeczną reakcją sprzeciwu wobec jej nadmiernie autorytarnemu apetytowi rządów tym bardziej potwierdza to zasadność tych sprzeciwów.

Kiedy Wojciech Maziarski mówi, że rządzący bagatelizują protesty społeczne, zaniżają liczbę uczestników i sięgają po epitety: "lewacy", "koderaści", "kodomici". To pokazuje, jak bardzo się boją protestów ulicy. Intuicja ich nie myli. Wiele wskazuje na to, że kula śnieżna już się toczy.

Czarny poniedziałek z tysiącami parasolek nad głowami kobiet to potwierdza. Tym bardziej wymownie, że w deszczu.

Tę kulę władza może zatrzymać tylko w jeden sposób: zatrzymać swoje apetyty na władzę absolutną, która zawsze przynosi narodowi nieszczęście. A przed nieszczęściem naród ma prawo się bronić.                                                                                                   

folt37
O mnie folt37

Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka