folt37 folt37
623
BLOG

Szczegółowe biografie „żołnierzy wyklętych” to pilna potrzeba chwili

folt37 folt37 Polityka Obserwuj notkę 15

Co bardziej doświadczeni Polacy świadkowie „wojny domowej” 1944 - 1953  (powstanie antykomunistyczne) z niepokojem obserwują narastanie w Polsce „złej atmosfery” mogącej być „zaczynem wojny domowej” świadomie inicjowanej i podsycanej przez nacjonalizm na rzecz definitywnej rozprawy z rodakami, przeciwnikami narodowo-katolickiej Polski.

Głównym zjawiskiem tej atmosfery jest powoływanie do życia paramilitarnego ruchu nacjonalistycznego z symboliką „żołnierzy wyklętych”, ruchu czynnie demonstrującego wrogość do Polaków  inaczej myślących z zastanawiającą aprobatą PiS i Kościoła.

Prokuratura nie ściga przestępstw ksenofobii, a Kościół udziela tym ruchom swojego błogosławieństwa (zloty pielgrzymkowe na Jasnej Górze).

Najbardziej właśnie niepokoi postawa Kościoła, którego kapłani byli świadkami nienawistnej, bratobójczej wojny domowo-religijnej w Rwandzie, między innymi wysoki hierarcha Kościoła w Polsce abp Henryk Hoser.  Znamienne dla katolików jest to, że Konferencja Biskupów Katolickich w Rwandzie w specjalnym przesłaniu przeprosiła w niedzielę za rolę Kościoła katolickiego w ludobójstwie Tutsich i Hutu w 1994 roku. Oto treść przeprosin:

"Przepraszamy za wszelkie krzywdy wyrządzone przez Kościół. Przepraszamy w imieniu wszystkich chrześcijan za wyrządzone przez nas zło w każdej formie. Żałujemy, że przedstawiciele Kościoła złamali przysięgę posłuszeństwa wobec Bożych przykazań" - głosi przesłanie, które zostało w niedzielę odczytane w parafiach w całym kraju”.

http://wyborcza.pl/7,75399,21007753,biskupi-przepraszaja-za-udzial-kosciola-katolickiego-w-masakrze.html,

Obecnie w Polsce abp Henryk Hoser jest jednym z najbardziej przyjaznych biskupów wobec ruchów narodowych w Polsce, wyzywająco prowokacyjnie demonstrujących przecież wrogość i przemoc wobec obcokrajowców. Czego więc może to być oznaką?

Jaki cel miał marsz  ONR w Hajnówce 27 lutego, akurat w wielkie święto prawosławnych. To niedziela "proszczona", czyli czas wybaczania - gdzie podczas marszu obok świątyni prawosławnej  ONR-owcy wykrzykiwali między innymi: "Bury, Bury - nasz bohater", co w świetle historii jest prowokacją wobec ludności białoruskiej, której katem był właśnie „BURY”  (Adam Rajs - Oddział Rajsa odpowiedzialny jest za szereg przestępstw przeciwko ludności cywilnej, m.in. zbrodnię w Zaleszanach (1946).

https://pl.wikipedia.org/wiki/Romuald_Rajs

A tak przypomina inne ciemniejsze karty niektórych oddziałów „żołnierzy wyklętych”  Michał Wilgocki w GW  w rozmowie z dr. hab. Marcinem Zarębą historykiem z z UW i PAN autorem książki „Wielka Trwoga Polska 1944-1947”  pt. „Żołnierze wyklęci. Czy wiesz, kogo nosisz na koszulce”?.:

Pytanie:  Dlaczego „żołnierze wyklęci” mordowali cywili?  

Odpowiedź: Motywem jednej z głośniejszych zbrodni – w Wierzchowinach na Lubelszczyźnie w czerwcu 1945 roku oddział Narodowych Sił Zbrojnych zabił 196 Ukraińców – był odwet za zbrodnicze działania UPA. Były też akcje przeciw Białorusinom w okolicach Bielska Podlaskiego – w Zaniach, Szpakach i Końcowiznie – które wynikały z endeckiego przekonania, że Polska musi być jednonarodowa i nosiły znamiona ludobójstwa. Wojna uczy zabijać, rozwiązywać problemy narodowościowe drogą przemocy.  

Z czasem nastąpiła też kryminalizacja części oddziałów. Wielu żołnierzy zerwało się ze smyczy i traciło kontakt z dowództwem. Stali się fallen soldiers, żołnierzami upadłymi. Rabowali, gwałcili, mścili się – nie tylko na milicjantach czy członkach Polskiej Partii Robotniczej, ale także na ich rodzinach. Atakowali stacje kolejowe, gorzelnie, poczty i spółdzielnie rolne. 

Motywem – choć drugorzędnym – były również względy religijne. Znana jest historia pacyfikacji dokonanej przez oddział „Burego”, podczas której żołnierze kazali pokazywać ofiarom święte obrazki. Jeżeli na obrazku była Matka Boska – cywila oszczędzano. Jeśli prawosławna ikona – zabijano.  

Oto konfrontacja mitu o bohaterstwie „żołnierzy wyklętych” z kartami historii, z których wymazuje się owe „wstydliwe przypadki” i wyłącznie gloryfikuje.

To niebezpieczne praktyki. Oto przykład z otoczenia moich znajomych. Kiedy na lekcji religii(?)  katecheta opowiadał dzieciom (6 klasa) o bohaterstwie żołnierza wyklętego majora „Łupaczki” wnuk mojego znajomego (nauczyciela historii) zakomunikował, że dziadek mówił, iż „Łupaszka” zabijał niewinnych ludzi. Oburzony katecheta nazwał to kłamstwem.

Mój znajomy poszedł z wnukiem do dyrektora szkoły, który przeprosił za katechetę i oświadczył, że nie może wobec katechety wyciągnąć konsekwencji, bo podlega mu tylko ewidencyjnie, a nadzór nad katechetami pełni Episkopat.

Ten incydent pokazuje, jakie zamieszanie w głowach młodego pokolenia dokonuje się pod wpływem oficjalnych rządowych wersji czynów „żołnierzy wyklętych” w konfrontacji z przypadkami ich zbrodniczych zachowań. Ten informacyjny dualizm zatruwa umysły młodych ludzi i podważa zaufanie do szkoły a w konsekwencji do państwa polskiego.

Przy obecnym natłoku państwowego gloryfikowania „żołnierzy wyklętych” i dwuznaczności ich moralnych postaw konieczna jest wyczerpująca publikacja IPN z biografiami owych żołnierzy i historycznym omówieniem całości ich życiorysów bez pomijania owych drastycznych incydentów z ich partyzanckich działań.

Tego wymaga uczciwość historyczna wobec Polaków szczególnie młodzieży. Bez takiego wydawnictwa autorytet polskiego państwa rozsypie się w proch

folt37
O mnie folt37

Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka