W notce pt. „Test na przyzwoitość Jacka Saryusza-Wolskiego” z dnia 28. lutego napisałem:
„Musi być coś na rzeczy, bo p. Wolski nie odbiera telefonów i unika jak ognia kontaktów z mediami, które chcą go zapytać, co zrobi.
Jeżeli te doniesienia są prawdziwe to niebawem wszystko się wyjaśni. A przede wszystkim wyjaśni się, kim jest Jacek Saryusz-Wolski pod kątem ludzkiej przyzwoitości”.
Po ostatnich doniesieniach o przyjęciu przez Jacka Saryusza-Wolskiego propozycji zdradzenia PO i wystąpienia w niechlubnej roli dezawuowania kandydatury Donalda Tuska na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej wyjaśniło się, że Jecek Seryausz Wolski jest pospolitym karierowiczem i nie zasługuje na inne miano jak interesowny koniunkturalista bez honoru człowieka przyzwoitego.
Napisałem też:
” Pamiętając jego fascynację śp. Władysławem Bartoszewskim w kontekście znanej wypowiedzi zmarłego, że „warto być przyzwoitym” powinien to teraz potwierdzić, że owa fascynacja „bycia przyzwoitym” nie była tylko płytkim politycznym piarem ale prawdziwym poczuciem przyzwoitości właśnie”
No cóż J.S. Wolski dowiódł właśnie, że wszystko co do tej pory robił, robił w imię spodziewanej kariery politycznej w PO. Miał duże ambicje, o dużo większe niż PO mogła spełnić, więc sprzedał się za
„miskę soczewicy”.
Żegnaj Saryuszu. Życzę Ci czegoś czego chyba długo nie zaznasz: spokojnego snu – mimo wszystko!
Oczekiwanie od Ciebie przyzwoitości i lojalności nie wchodzi już w rachubę!
ŻEGNAJ!
Także na: http://foltynowicz.salon\24